Remis w pierwszym meczu wiosennej edycji II ligi między "Rekordzistami" a Olimpią Grudziądz

Remis w pierwszym meczu wiosennej edycji II ligi między "Rekordzistami" a Olimpią Grudziądz

90 minut meczu drużyny bielskiej przeciwko Olimpii Grudziądz można opisać jako rywalizację, która nie przysporzyła komukolwiek krzywdy, ale z pewnymi oznakami przewagi ze strony gości. Czerpiąc z terminologii bokserskiej, można powiedzieć, że był to remis z lekkim przechyleniem na korzyść grudziądzan.

Pierwsza połowa gry ujawniła większą skuteczność ofensywną drużyny trenowanej przez Grzegorza Nicińskiego. Mimo, że większość ataków gości zatrzymywała się w obrębie pola karnego bielszczan, to jednak obrona bielska była bardziej obciążona niż defensywa drużyny grudziądzkiej. W 8. minucie atak Kacpra Rycherta skończył się tylko strachem, czyli rzutem rożnym dla Olimpii. Z drugiej strony, po kornerze gospodarzy i główce Tomasza Boczka, obrońcy gości ratowali sytuację wybijając piłkę przed linią bramkową. Pięć minut później Wiktor Kaczorowski instynktownie obronił strzał z bliska Macieja Masa.

W drugiej części pierwszej połowy, rywale „rekordzistów” wykonali wiele stałych fragmentów gry, głównie rzutów wolnych z daleka, ale żaden nie miał takiego bramkowego potencjału, jak ten dla bielszczan w 30. minucie meczu. Strzał Daniela Świderskiego z 17 metrów minimalnie minął poprzeczkę. Również Dominikowi Frelkowi brakowało niewiele do szczęścia po płaskim strzale zza linii pola karnego w 42. minucie.

Druga połowa przyniosła więcej emocji niż ta przed przerwą. W końcu padły oczekiwane gole. Na niecelny strzał Tomasza Walaszka z 50. minuty, rywale odpowiedzieli 120 sekund później główką, która wymusiła interwencję W. Kaczorowskiego. Niedopilnowany przez T. Walaszka Tomasz Kaczmarek zaatakował w polu karnym, co skutkowało faulem, rzutem karnym i kontuzją zawodnika Olimpii. Chociaż bramkarz Rekordu przewidział intencje Ivana Tsiupy, strzał był na tyle precyzyjny, że piłka wpadła do siatki przy słupku. Odpowiedź bielszczan przyszła szybko. Po rzucie rożnym, najbardziej sprytnym zawodnikiem okazał się D. Świderski, którego strzału nie zdołał zatrzymać Kacper Górski.

Na końcowych minutach obie ekipy skupiły się bardziej na unikaniu dalszych strat niż na poszukiwaniu dalszych korzyści. Nie oznacza to jednak, że pod bramkami nic się nie działo. Silny strzał Konrada Karety z odległości 10-11 metrów został skutecznie zablokowany przez M. Masa. Z kolei, w 75. minucie Mateusz Chmarek przegrał pojedynek z W. Kaczorowskim.

W najbliższą sobotę, „rekordziści” o godzinie 11:30 rozegrają mecz na Stadionie Miejskim z drużyną Polonii Bytom.